Nowe prawo, stare pytania
Od 11 września 2025 roku zacznie obowiązywać nowelizacja rozporządzenia Ministra Zdrowia dotycząca suplementów diety (1). W założeniu ma ona zwiększyć bezpieczeństwo konsumentów i uporządkować rynek. Jednak przy bliższej analizie pojawiają się pytania: czy rzeczywiście chodzi o dobro konsumenta, czy może o większą kontrolę administracyjną i uprzywilejowanie dużych producentów kosztem mniejszych firm i tradycyjnej fitoterapii?
1. Nowe formy witamin i minerałów – postęp czy marketing?
Wśród pozytywnych zmian znalazło się dopuszczenie nowych form chemicznych witamin i minerałów, takich jak monohydrat kalcydiolu (aktywny metabolit witaminy D) czy nanocząsteczkowa forma żelaza IHAT (2). Na papierze brzmi to imponująco – większa biodostępność, mniejsze skutki uboczne, nowoczesna technologia.
Ale warto zapytać: dla kogo to faktyczny postęp?
Dla przeciętnego konsumenta oznacza to często droższy produkt o nie do końca znanym długofalowym profilu bezpieczeństwa. EFSA dopuściła te substancje jako „bezpieczne w przewidywanym zakresie spożycia” (3), ale wciąż brak badań obejmujących długotrwałe stosowanie lub kumulację nanopierwiastków w organizmie.
Z kolei producenci zyskują przewagę: mogą promować swoje suplementy jako „innowacyjne” lub „lepiej przyswajalne”, choć faktyczne różnice dla zdrowia użytkownika często są marginalne. Co więcej, nowe formy chemiczne są patentowane, co ogranicza dostęp mniejszych firm i zwiększa monopol korporacyjny.
2. Lista zakazanych substancji – bezpieczeństwo czy nadregulacja?
Rozszerzenie listy substancji zakazanych (4) – takich jak DMAA, Johimbina, SARMs czy glistnik jaskółcze ziele (Chelidonium majus) – to krok, który trudno podważać z punktu widzenia toksykologii. Niektóre z tych związków rzeczywiście mogą być niebezpieczne przy niewłaściwym stosowaniu (5).
Jednak umieszczenie glistnika w jednym szeregu z syntetycznymi stymulantami budzi kontrowersje. To zioło o długiej historii w fitoterapii, stosowane od wieków w schorzeniach wątroby i pęcherzyka żółciowego. Problemem nie jest sam surowiec, lecz brak kontroli dawek i standaryzacji preparatów (6). Zamiast całkowitego zakazu można było rozważyć ograniczenie dawki lub obowiązek rejestracji jako leku roślinnego.
W praktyce – nowelizacja uderza w małe firmy zielarskie, które często nie mają zaplecza prawnego ani finansowego, by przejść procedurę rejestracyjną. Jednocześnie produkty syntetyczne, bogate w laboratoryjne formy składników, pozostają w obrocie bez przeszkód.
3. Etykiety i reklamy – rzetelna informacja czy język urzędniczy?
Zgodnie z nowymi przepisami (7), producenci muszą jasno określać formy chemiczne składników i nie mogą sugerować właściwości leczniczych. W teorii to ochrona konsumenta. W praktyce – może to prowadzić do kuriozalnych sytuacji, w których napar z pokrzywy nie może zostać opisany jako „wspierający pracę nerek”, choć każdy podręcznik fitoterapii to potwierdza (8).
Z kolei język etykiet staje się coraz bardziej techniczny i niezrozumiały. Zamiast „żelazo” zobaczymy „winian adypinianu wodorotlenku żelaza”, a konsument – zamiast zrozumienia – zyska tylko chaos informacyjny. To zgodne z literą prawa, ale nie z duchem edukacji zdrowotnej.
4. Biurokracja zamiast jakości?
Nowelizacja wprowadza też obowiązek ponownej weryfikacji dokumentacji i receptur, a także posiadania dowodów dopuszczenia surowców jako „nowej żywności” (Novel Food) (9).
Z perspektywy bezpieczeństwa to słuszny kierunek – w ostatnich latach GIS notował przypadki wprowadzania suplementów z niezgłoszonymi składnikami.
Jednak administracyjne obciążenie rośnie. Każda zmiana składu wymaga nowych analiz, zgłoszeń, tłumaczeń i certyfikatów. Małe podmioty często nie są w stanie ich wykonać – co prowadzi do centralizacji rynku w rękach korporacji farmaceutycznych i koncernów żywnościowych.
To niekoniecznie przekłada się na jakość, lecz na biurokratyczne bezpieczeństwo pozorne – papierowe, ale nie zawsze realne.
5. Konsument w gąszczu przepisów
Nowe prawo zakłada, że świadomy konsument sam zadba o swoje bezpieczeństwo: przeczyta etykietę, sprawdzi numer rejestracyjny GIS, przeanalizuje formy chemiczne składników (10).
To założenie jest jednak idealistyczne. Przeciętny użytkownik suplementów nie ma wykształcenia chemicznego ani czasu, by analizować „monohydrat kalcydiolu” czy „kazeinian żelaza”.
Brakuje szerokiej kampanii edukacyjnej, która tłumaczyłaby różnice między suplementem a lekiem, między formą organiczną a nieorganiczną minerałów czy między tradycyjnym naparem z ziół a ekstraktem w kapsułce.
Tymczasem – to właśnie edukacja, a nie penalizacja – stanowi prawdziwy fundament bezpieczeństwa.
6. Fitoterapia w cieniu korporacyjnych regulacji
W nowelizacji zabrakło osobnego odniesienia do preparatów ziołowych, mimo że stanowią znaczną część rynku. Suplementy oparte na roślinach, takich jak pokrzywa, czystek, ashwagandha czy kurkuma, podlegają tym samym rygorom co syntetyczne kapsułki.
Tymczasem fitoterapia opiera się na innym paradygmacie: zioła działają synergicznie, a nie poprzez pojedynczy składnik aktywny. Tego modelu obecne prawo nie uwzględnia (11).
Nie można więc mówić o „nowoczesnym systemie”, dopóki regulacje nie rozróżniają suplementu syntetycznego od roślinnego środka wspomagającego. To trochę tak, jakby mierzyć jakość miodu tymi samymi kryteriami co syntetyczny słodzik.
7. Czy nowelizacja zwiększy bezpieczeństwo?
Z pewnością tak – w zakresie kontroli składu i transparentności producentów.
GIS otrzyma narzędzia do skuteczniejszego reagowania na nadużycia i fałszowanie suplementów.
Jednak bezpieczeństwo w praktyce nie polega na samych przepisach, lecz na świadomości.
Jeśli nowelizacji nie będzie towarzyszyć rzetelna edukacja społeczna i wsparcie dla małych producentów – jej efekt może być odwrotny od zamierzonego.
Konsument dostanie mniej różnorodnych produktów, a te pozostające na rynku będą droższe i mniej naturalne.
Nowelizacja 2025 to krok w dobrym kierunku z punktu widzenia kontroli ryzyka, ale nie wolno jej traktować jako pełnego zwycięstwa nad patologiami rynku. Bez wzmocnienia edukacji fitoterapeutycznej, otwartości na tradycyjną wiedzę zielarską i wsparcia dla mniejszych producentów – może stać się narzędziem regulacyjnym korzystnym dla administracji i korporacji, a nie dla zdrowia publicznego.
Bezpieczniejszy suplement – tak. Ale czy bardziej naturalny i dostępny? To pytanie pozostaje otwarte.
Bibliografia
- GIS. Nowelizacja rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie suplementów diety – co się zmienia od 11 września 2025 r., gov.pl, 2025.
- EFSA Journal. Safety of calcidiol monohydrate as a novel food ingredient., 2023.
- EFSA. Scientific Opinion on the safety of Iron Hydroxide Adipate Tartrate (IHAT)., 2021.
- Rozporządzenie MZ z 13 marca 2024 r., Dz.U. poz. 420.
- EMA. Herbal monograph on Chelidonium majus L., 2018.
- Różański H. Glistnik jaskółcze ziele – między leczeniem a toksycznością., rozanski.li, 2024.
- GIS. Zasady oznakowania suplementów diety., gov.pl, 2024.
- EFSA Compendium of Botanical Safety Reports, 2023.
- Komisja Europejska. Novel Food Catalogue., 2025.
- Ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia, Dz.U. 2023 poz. 322.
- EMA / WHO. Guidelines on Herbal Medicinal Products., 2022.
